Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pablieton. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pablieton. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 lutego 2025

Pablieton. Andrzej wielkim prezydentem jest i basta

#Pablieton

 


D. Tusk ma rację, to naprawdę nie jest śmieszne, gdy prezydenta RP traktuje się jak zbędnym mebel, który wprawdzie się lubiło, ale już przeszkadza w domu...

Na głowie mamy poważne problemy z Ukrainą, wojną, przebiegunowaniem świata. Polska potrzebuje silnego głosu w USA. Takiego, który będzie zabezpieczał nie tylko poczucie humoru Trumpa, ale nade wszystko interesy Rzeczpospolitej.

Należałem do tej grupy ludzi, którzy naiwnie wierzyli, że Duda leci do Waszyngtonu, by na koniec kadencji ugrać coś dla Polski i choć raz pokazać, że jest mężem stanu. Może się starzeje, ale tak autentycznie było.

Po co była zatem ta szopka, skoro na marzec planowana była wizyta Dudy w USA. Z rozmowami w Białym Domu a nie korytarzu…? Jeśli chodziło wyłącznie o ego prezydenta, to biada nam, bo Trump nie należy do tych polityków, którzy liczą się z tanimi marionetkami.

W poniedziałek odbędzie się spotkanie Macron-Trump. Zobaczymy tam widoczne różnice. I… zapłaczemy. Bo Andrzej Duda, co byśmy o nim nie sądzili, jest Prezydentem Rzeczpospolitej. I reprezentuje majestat tejże właśnie Rzeczpospolitej. Czy nam się to podoba czy nie.

Wszyscy byliśmy świadkami żenującego spektaklu. Spektaklu po nic. Andrzej Duda zabrał ze sobą wiernopoddańczą telewizję i jej szefa. Po to, by mieć dobre ujęcia z międzynarodowego sukcesu. A wyszło, jak wyszło. Urywki z oczekiwania w jakimś holu na prezydenta USA niczym kelnerzy z tacami. Potem kilka minut rozmowy. A na koniec istne fanfary, gdy Trump wywoływał Dudę do tablicy w czasie przemówienie słowami: Andrzej wstań, pokaż się wszystkim. Zabawka…

Nie o heheszki tu chodzi, a o sprawy fundamentalne. Za wschodnią granicą trwa wojna. Działania Putina są legitymizowane przez nową amerykańską administrację. Ludzie Trumpa jawnie grają na robicie UE, wspierając skrajnie i jawnie faszyzujące partie wewnątrz Wspólnoty. To nie są żarty. To przyszłość Polski.

W tej sytuacji głos Dudy, człowieka który bez wątpienia ma dobre kontakty z Trumpem, byłby cenny. Okazuje się jednak, że jest bez znaczenia i pokątny. Taki jak często wymieniamy z sąsiadami, których wprawdzie lubimy, ale niespecjalnie liczymy się z ich zdaniem.

Teraz, jak na dłoni, widać dlaczego potrzebujemy jakościowej i godnościowej zmiany z Pałacu Prezydenckim.

Postawię zatem tezę, że ten występ był celnym podsumowaniem siły i znaczenia tej prezydentury. To jakby smutne memento wypisane na koniec kadencji Pana Andrzeja. Prezydenta, który zaczynał jako przypadkowy kandydat i kończy jako przypadkowy prezydent. Tylko Polski żal…

  

Felieton Pabla Moralesa >>>



wtorek, 18 lutego 2025

Trump kończy II Wojnę Światową. Historia alternatywna

#Pablieton

Zamknijmy oczy i wyobraźmy sobie, że Trump obejmuje amerykańską prezydenturą u schyłku II Wojny Światowej.


Przekonany o własnym geniuszu dzwoni do wujka Adolfa. Długo i przyjaźnie z nim rozmawia. Potem oświadcza, że wierzy austriackiemu kapralowi, iż ten nie pragnie niczego innego jak tylko zakończenia wojny i sprawiedliwego pokoju. Siada zatem z nim do negocjacyjnego stołu. Pomijając wszystkie pozostałe kraje (no, może za wyjątkiem Rosji Stalina, bo tu czuje się przecież zobowiązany, jak teraz).


Po jakimś czasie ogłasza pokój! Niemcy dostają: Polskę, Czechy, kawał Francji z Paryżem, Danię, Belgię, Holandię, Norwegię i Bałkany. Bo przecież za zdobycie tych ziem dzielni, niemieccy chłopcy zapłacili krwią.


Nie ma Norymbergi, bo po co? Jeszcze negocjacje utknęłyby w martwym punkcie. Nie ma rozliczenia zbrodni. Nie ma zadośćuczynienia. Komory gazowe Auschwitz przykryłby kurz niewiedzy i politycznego serwilizmu.


Od krajów, które cudem uniknęły okupacji, USA żądają zaś zapłaty za program pomocy Lend-Lease, bo jakoś przecież trzeba zrobić zwrot zainwestowanego kapitału.


Na koniec Trump oświadcza, że chce pokojowej Nagrody Nobla za zakończenie rzezi w Europie.


Fikcja? Być może… Ale jakże wiele dająca do myślenia. To fakt, że Roosevelt sprzedał Polskę i inne późniejsze demoludy Stalinowi. Był schorowany i słaby. Ale nie negocjował z Hitlerem.


Ile czasu zajęłoby Hitlerowi wywołanie III Wojny Światowej? Aż zbudują bombę atomową...


Suma summarum, warto pomyśleć nad historią, bo ta uczy nas doprawdy wiele.

Felieton Pabla Moralesa >>>


poniedziałek, 17 lutego 2025

O czym mówią nam prezydenckie sondaże


 

O czym mówią nam prezydenckie sondaże

Zwykle zbyt wielką wagę przywiązujemy do „gołych” procentów w sondażach. Ekscytując się konkretnymi liczbami. Na dziś są one jedyne wskazówkami pokazującymi tendencje. I tak należy je czytać.


Zatem w punktach:

1. Trzaskowski systematycznie rośnie. Zdobywając punkt po punkcie przewagę nad kandydatem Kaczyńskiego. Nie ma co się łudzić, druga tura jednak zapewne będzie. Z kim o tym niżej. W drugiej turze kandydat KO zachowuje obecnie bezpieczny dystans do wszystkich, poważnych konkurentów.


Kampania przebiega zatem miarowo, sprawnie i zgodnie z oczekiwaniami. Krok po kroku budując siłę R. Trzaskowskiego na sukces w pierwszej i drugiej turze.


2. Nawrocki. Tu mamy dość spektakularną klapę. Nawrocki nie mobilizuje nawet wyborców PiS, którzy w podobnych badaniach skłonni są poprzeć partię Kaczyńskiego. Niemal codziennie kandydat PiS mierzy się z kolejnymi zarzutami czy aferami.


Jest szary i drewniany. Jego teksty zaś bardziej przypominają bazar, niż poważnego polityka. Tu dres, tam kartofle. Jakby nic nie miał do powiedzenia. Systematycznie traci poparcie. W każdym razie nie zyskuje.


3. Mentzen. Ostatnio zyskuje. Zaczyna deptać po piętach Nawrockiemu. Co już samo w sobie jest piarowskim sukcesem. Tak jednak z elektoratem Konfederacji już bywa, że w badaniach jest dobrze a przy urnach raczej średnio.


W każdym razie widać, że część wyborców prawej strony jest zmęczona kaczyzmem, tępym przekazem, ugniataniem tych samych tematów oraz przeszłością Nawrockiego. Co w sumie daje punkty Mentzenowi. Zapewne jest tu także pewna grupa elektoratu, który powiedział „do widzenia” Hołowni.


4. Hołownia. Cóż, podążając za myślą ks. Benedykta Chmielowskiego: "koń jaki jest każdy widzi". I to w sumie wyczerpuje dogłębny opis sukcesów jego kampanii.


5. Reszta… To już tylko peleton. Choć i tam są potencjalne głosy ważne dla sukcesu kandydatów w drugiej turze. I tych, niewielkich przecież procentów, nie wolno lekceważyć.


Felieton Pabla Moralesa >>>


niedziela, 16 lutego 2025

Co Trump ma w głowie?

Felieton Pabla Moralesa >>>

Więcej jak Radosław Sikorski poucza pomarańczowego szaleńca >>>


Trump i Kaczyński. Te same lekcje z przegranych kadencji

#Pablieton

Jarosław Kaczyński wzorowo odrobił lekcję z przegranych w 2007 roku wyborów. Kiedy ponownie doszedł do władzy plan był gotowy. Sprowadzał się do kilku, w sumie prostych, posunięć: - podporządkowania i upolitycznienia instytucji, które mogą powstrzymać autorytarną władzę: Krajowa Rada Sądownictwa, Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, prokuratura. Wstawienia tam ludzi absolutnie oddanych władzy. I tym samym zapewnienia sobie zarówno bezkarności, jak i swobody zmiany ustroju tylnymi drzwiami. - zamienienia mediów publicznych w propagandowy ściek, którego zadaniem jest tępa propaganda ryjąca berety znacznej części Polaków oraz zastraszanie tych wszystkich, którzy myślą inaczej. Przy czym część - wydawałoby się niezależnych mediów - skutecznie podsypano groszem, by w sytuacjach kryzysowych wspierały władzę. - uruchomienie programu społecznego, który przyniesie ludziom choćby niewielkie pieniądze za nic, a tym samym będzie idealną osłoną działań niszczących państwo. Ileż razy słyszeliśmy z ust polityków PiS odpowiedź na niewygodne pytania: wprowadziliśmy 500+. Złodziejstwo? Ale wprowadziliśmy 500+. Łamanie prawa? Ale wprowadziliśmy 500+. Po to im był ten wist. - znalezienie wygodnego wroga zewnętrznego. Emigranci, Unia Europejska. W zależności od sytuacji rozpętywano zatem burzę, by skierować uwagę Polaków na „wroga”. Byleby daleko od siebie. - ścisłe przywiązanie rzeszy aparatczyków do partyjnego państwa. Stąd tysiące posad w spółkach, stąd programy jak Willa+, stąd dotacje dla podejrzanych fundacyjek i fundacji. To miała być pretoriańska gwardia Jarosława Kaczyńskiego. Bez niego traciła wszystko. - spiskowa teoria utrwalająca władzę. Tym w Polsce była katastrofa smoleńska. Cynicznie wykorzystywana przez Kaczyńskiego do wzbudzania negatywnych emocji wobec opozycji. To był propagandowy młot kowalski uruchamiany co miesiąc i z rozmysłem. - polityka historyczna mająca na celu pobudzenie nacjonalizmów, wypaczenie historii, zwalczanie tych, którzy mogli przyćmić geniusz wodza. Dlatego IPN zamieniono w kuźnię endeckiej wizji historii. Takiej, która nie widzi koloru szarego. Dlatego wygumkowywano z kart historii Lecha Wałęsę zastępując go chwalebnymi wyczynami braci Kaczyńskich. Dlatego wprowadzono do szkół propagandową papkę pod postacią przedmiotu Historia i Teraźniejszość w której guru historycznego nacjonalizmu usiłował zohydzić młodzieży wraży Zachód a nawet in vitro czy ruch hippisowski.


Systemową bezkarność i obstrukcję wymiaru sprawiedliwości połączono zatem ze ściekową propagandą i praniem mózgów. Stworzono system korupcji całego narodu po to, by ten przestał interesować się tym, co wyczynia władza. A władza miała być kryształowa, nieskalana złem, jedyna. Myślała za obywatela. Pokazywała mu co ma robić i jak żyć. To było pasmo sukcesów w którym najgorsze nawet złodziejstwo ukwiecano pseudopatriotyczną papką okraszoną Panem Bogiem. Bo sojusz tronu i ołtarza był jednym z najważniejszych fundamentów władzy PiS. Tam gdzie nie docierał Kurski, dotarł pleban. Tam gdzie Kurskiego nie starczało, przekaz ugniatał pleban. Uzasadniając trwanie zepsutej władzy boskim dogmatem.


Co robi dziś Trump? Wyciąga te same wnioski. Pewnie bezwiednie, bo nie za bardzo wie kim jest prorok PiS. Ten sam schemat widać z resztą w Wenezueli, Argentynie, Indiach, Meksyku czasów PRI, niedawno w Brazylii czy wypowiedziach polityków AfD.


Są oczywiście różnice, bo w USA media publiczne nie istnieją. Te zapewnia nowej administracji Elon Musk. Robi dokładnie to samo, co Kurski w Polsce. Ba, nawet lepiej niż Kurski. Media zbyt dociekliwe zaś są zastraszane lub pozbawiane akredytacji do Białego Domu.


Wróg wewnętrzny już jest. To także emigranci czy UE. To liberalne elity, które ponoć dopuściły do wzrostu przestępczości w USA. To środowiska aktywistów walczących o prawa człowieka czy o dobrostan planety. Ba, nawet papierowe słomki stają się oznaką tryumfu trumpistów, bo to był przecież zamach na wolność Amerykanów. I ludzie to kupują… Jak kiedyś w Polsce bełkot o przymusowym jedzeniu robaków.


Za chwilę zobaczymy w USA rozprawę z systemem sądownictwa. Już widzimy napływ ludzi-bizonów do administracji i rządowych agend, które stały się politycznym łupem.


Do tego prężenie muskułów w polityce zagranicznej. America first słuchać zewsząd. Bo duma z nacjonalizmu ma zastąpić przywiązanie do zasad amerykańskiej demokracji. Będziemy panami świata. Świat będzie leżał u naszych stóp. Te same słowa słuchać było na początku drogi każdego dyktatora. Tak zdobywa się serca tych, którzy nie mają już wiele do stracenia. Mają za to jeszcze wyimaginowaną dumę… Chcą być właścicielami globu. Biednie, ale z fanfarami. Świat jest nasz!


Przypomina to słynną scenę z „Jak rozpętałem II Wojnę Światową” gdy austriacki bauer krzyczy: dziś należą do nas krowy z Polski a jutro z całego świata… Śmieszne? Niekoniecznie. Bo za tym kryją się te same emocje i ta sama pogarda do wszystkiego co inne. Do wszystkiego co nie pasuje do aktualnie promowanych wartości.


W Polsce były to środowiska LGBT, niezależne kobiety, Tusk, Unia Europejska. Konflikt napędzał konflikt. To był żer dla propagandy. Udało się przez osiem lat, aż Polacy zwymiotowali tą koszmarną szopką. Choć i tak nie wszyscy… Bo propaganda nienawiści zostawia trwałe ślady w umysłach tych, którzy zamiast czytać słuchają wodza. I oczekują od niego wskazówek co ze sobą robić. Bo tak jest po prostu łatwiej.


Stąd ta miłość kaczystów do trumpistów. Stąd ta intelektualna pańszczyzna przywodząca na myśl przedrozbiorowe ukłony wobec carycy Katarzyny. Stąd ta tęsknota za światem w którym władzy wolno było wszystko a obywatelom jakby… mniej. Dwa światy, dwa kontynenty, cel i metody te same.#

Felieton Pabla Moralesa >>>


Targowica PiS i Konfederacji

Dezinformacja ws. dronów służy Rosji >>>

Popularne od początku